Jeśli spytać pewnej wyszukiwarki, to wychodzi na to, że polski poeta, co jest dość zabawne, bo jeśli tak, to strasznie leniwy.
Jeśli zapytać do siedemnastej to pewnie rozmawia z jakąś większą lub mniejszą instytucją kultury o ich komunikacji i sprzedaje głowę.
Jeśli przed północą, to ostatnio albo lata frachtowcem na Niczyim Niebie albo czyta o Dzierzbie na Hyperionie.
Jeśli obudził się w nocy, to pewnie zastanawia się czy z wszystkim sobie poradzi.
Jeśli w dzień, gdy nie zarabia głową, to może pracuje właśnie nad swoją teorią obiegów, która pierwsze recenzenckie próby przeszła pomyślnie i nawet jak wszystko już było to może coś się jednak do tej nauki dołoży.
Jeśli we wtorek, to do dwudziestej będzie na sali wykładowej.
Jeśli rano, to może idzie z synem do syna szkoły, a może przestaje udawać, że jest człowiekiem poranków i próbuje spać, co mu też ciężko jednak wychodzi.
Jeśli spojrzy w lustro, nie może się nadziwić, że to już trzydzieści siedem lat, ale raczej w lustro nie patrzy i z części ciała zauważa najczęściej tylko to, że ma ręce.
Nie daje rady czytać wiadomości (chyba, że sportowe i o Barcelonie), nie przestaje się dziwić, że zgadzamy się na agresję na inne państwa i na ludobójstwa i się nazywamy tym dumnym Zachodem i nie ma poczucia, że posty coś zmienią, ale może jeśli ludzie wcale tacy nie są jak czasem o nich myśli, to jednak będzie dobrze, myśli sobie naiwnie i myśli też o tych, których to "dobrze" nie będzie miało już szansy objąć i myśli, że tak mało "nas" dzieli od "nich" i trzeba robić, ile się może bo totalitaryzm najwidoczniej jest opcją domyślną i trzeba się sprzeciwiać.
Myśli sobie, że pisze na platformie należącej do jakiegoś miliardera (pisał najpierw na Fejsie, ale woli mieć to tutaj) wspartego przez mnóstwo innych miliarderów i że to takie dziwne, że mamy coś takiego jak oligarchia, że wcale nie postkolonializm, ale wciąż kolonializm, że czasy się zmieniają i Cywilizacja 7 ma piękny trailer o wojnach przeszłości, ale nie ma opcji gorących krzeseł i to pewnie coś mówi o kapitalizmie, ale co mówi to nie wie.
Siedzi w pracy, odbiera telefony, pisze o sobie w trzeciej osobie i myśli jaką sobie osobę stworzył i że chyba egzystencjaliści z tym swoim tworzeniem człowieka to byli pierwsi coache od marki osobistej.
I że ma chyba jeszcze gdzieś w plecaku tego croissanta, którego kupił rano i dziś już chyba nie pójdzie na basen w dniu swoich trzydziestych siódmych urodzin.
A naści portalu ten kiepski felieton urodzinowy o tym, że można co prawda wymyślić siebie, ale nie z tego się bierze szczęście. I że czasem jest człowiek okruszkiem z croissanta w plecaku i nie on decyduje czy skończy na ziemi pod butem czy w czyimś brzuchu.