Byłem wczoraj na gali finałowej lubelskiej nagrody dla młodych twórców Żurawie. Ot, do nikogo nie miałem interesu, przyszedłem sam: po wyczerpującej podróży po Polsce wydawało się to fantastycznym pomysłem na wieczór i w sumie takie było.
Pamiętam siebie, zanim sam tę nagrodę dostałem: wściekły, młody chłopak, który wie, że ma coś ważnego dla ludzi, ale nikt nie chce tego brać.
Teraz błądziłem po gali i towarzyszącej jej wystawie. Całkiem sporo się udało przez lata zrobić i tylko gniew już się dawno ulotnił.
Jakiś czas temu wybrałem sobie drogę poza środowiskiem, a to nie sprzyja networkingowi. Wciąż jednak udało mi się kilka miłych i niemiałkich rozmów przeprowadzić.
Niedawno skomentowałem na FB tekst, chyba programowy, młodszego od siebie poety. Wydawało mi się, że zabawnie i pokazując zainteresowanie (to był dłuuuugi tekst), ale chyba zostało to odebrane jako atak, bo dostało mi się od “nieudanego Szeli”.
Poszedłem sobie stamtąd. Jakiś czas temu też bym się wściekał, a dla Jędrka nieudany Szela to w sumie komplement.
Nie staram się umyślnie ludzi irytować, ale dawno zorientowałem się, że częściej niż rzadziej mam zdanie osobne, które ludzi irytuje: nie podoba mi się jak jest urządzony uniwersytet i jego punktowanie; uważam, że polska poezja do cichego czytania pod wpływem krytyków i obecnych wydawnictw stała się manierystyczna; widzę i potrafię nawet obudzony w nocy nazwać problemy z konstrukcją sektora kultury; opinie o AI wygłaszane przez intelektualistów i intelektualistki uważam często za mijające się z sednem o co najmniej jeden stadion.
Chyba trzeba uznać, że skoro wszędzie, gdzie przyłożę palec, boli, to problemem jest palec. Natomiast ćwiczę się w tym zdaniu osobnym. Bo ono może życiowo jest niewygodne, ale ufając mu wyrabiam w sobie nawyk kwestionowania. A kwestionowanie to jedno z najpiękniejszych ćwiczeń intelektualnych, jakie znam. Drugie to konstruowanie - programy pozytywne, utopie.
Czuję się ok ze wspieraniem wielu zjawisk. Czuję się ok z krytykowaniem rzeczy. Choć bywa, że moja głowa mnie zawodzi, to jednak dumny jestem z tego, co dotychczas zrobiła. Dumny też jestem, że nie o wszystkim mam zdanie, że jeszcze potrafię słuchać.
Staram się utrzymywać w sobie stan paradoksalny: wątpienie i zainteresowanie. Staram się korygować swoje błędy.
I jednocześnie uważam, że człowiek pracujący głową od czasu do czasu powinien być irytujący. Czasem, nie zawsze.
PS
Postanowiłem nazwać ten Substack "Notatninikem utopijnym" Chyba pasuje.