

Discover more from Notatnik utopijny
Gdy dostatecznie długo piszesz, Twoje wiersze zaczynają pojawiać się niekontrolowanie w różnych dziwnych miejscach w sieci. Jeśli tylko jest tam wtedy sekcja komentarzy, to zawsze ją czytam.
Jest taki mój wiersz, który szczególnie pod tym względem lubię, bo opinie o nim są absolutnie skrajne: od zachwytów i poruszeń, po zarzuty o patos, publicystykę i produkcyjniackość - mogę sobie wybierać.
Każd_, kto bieglej włada słowami musi sam_ zdecydować, kiedy się odzywać. Ja najbardziej lubię mówić wtedy, gdy jeszcze nie wszystko jest wyjaśnione, gdy nie wiadomo, co się stanie, co się zadecyduje.
Jeden z milszych komplementów, jakie usłyszałem, to gdy litewski poeta stwierdził, że mój wiersz o Polsce mógłby być o Litwie. W ogóle jest to taki wiersz, za który dużo się dobrego nasłuchałem od bardzo różnych ludzi.
Kiedyś w innym tekście napisałem co nas ogranicza. Ktoś mnie wtedy zapytał na festiwalu w Litwie, dlaczego uważam, że ogranicza nas “mindfulness”. Odpowiedź zajęłaby dużo czasu, ale w skrócie chodzi mi chyba najbardziej o spłycanie i “pakowanie” niektórych pojęć jako łatwych do opchnięcia towarów.
I ten wiersz też ktoś na tyle polubił, że ponoć nawet powiesił go na ścianie (wdzięczność totalna).
To bzdura, że da się przyjąć perspektywę zupełnie czyjąś. Nie wierzę też w moralnie czyste pisanie. Pisanie to pisanie. Albo coś sprawnie nazywasz, albo nie. Tak jak nie wierzę w wychodzenie z ciała, tak nie wierzę też w obiektywność pisania: konstruujemy opowieści na swój obraz i podobieństwo: Czasem po prostu musisz wybrać jakąś konkretną opowieść.
Nie potrafię w ironię. Staram się więc odzywać wtedy, gdy mój brak ironii jest przydatny. Przeglądam właśnie pewien wiersz poety, który doskonale potrafi w niespłycającą ironię (zazdroszczę mu ogromnie), a który był tak miły, że wysłał mi swój wiersz o Wilnie. Punktem wyjścia była nasza rozmowa. Bo nie wiem czy wiecie, ale w Litwie na Polskę mówią Lenkija. Ładnie. Bardzo ładnie.
Lenkija, Lenkija, Lenkija - czasem nawet nazwa kraju zależy od przyjętej perspektywy.
Nie wybrałem sobie tego kraju, ale tu jestem obywatelem, tu głosuję, tu współtworzę państwo. Staram się odzywać nie wtedy, kiedy trzeba za innych wyrazić jakieś duże emocje (lub rozładować je ironią), ale wtedy, gdy bardzo wierzę, że trzeba się odezwać.
Poza takimi szczególnymi chwilami odzywam się po prostu wtedy, gdy mam na to ochotę.
Nie uciekniemy od kontekstu. Ja nie ucieknę od swojego wychowania. Dużo jednak bardziej obchodzi mnie, co z tym zrobię - co ja decyduję o sobie i jak włączam się w decyzje dotyczące nas wszystkich.
Wspólne budowanie państwa z taką liczbą ludzi, jaką dysponujemy, wcale nie jest łatwe, a wielokrotnie jest męczące. Nie wszystkich ludzi lubię tak samo, wiele moich przekonań jest bardzo silnych, w wielu miejscach wcale nie chciałbym pójść nigdy na kompromis.
Przestaje być to dla mnie problemem, gdy orientuję się, że mój głos należy do chóru, który próbuje się uzgodnić, stworzyć i skonstruować w jakiś przyzwoity sposób.
Gdy byłem młodszy, wszelkie intelektualne zaangażowanie społeczne było uznawane za podejrzane. Pisałem wtedy tak:
“Próbuję wyobrazić sobie ich wszystkich razem. Nie potrafię. Wściekłość – jej stopień ich różni. Zamiast tego widzę ich – każdego z osobna – z małym, rozżarzonym węgielkiem zamiast serca. Gadanie o tym, że są poetami zaangażowanymi – bzdura. Zaangażowanie to coś, co widać, kiedy się patrzy z zewnątrz, kiedy się patrzy na chłodno. Jak socjolog. Jak dziennikarz”.
Całość tutaj. To był rok 2013. Wierzyłem w tych ludzi i dalej wierzę, choć z częścią mi osobiście zrobiło się nie po drodze.
Myślę, że kontekst mówienia robi się najbardziej niebezpieczny wtedy, gdy sprawia, że nie poznajemy swoich własnych wypowiedzi. Staram się więc pisać tak, by nie było łatwo zawłaszczyć mnie w jakimś kontekście - bo takie zawłaszczenie jest strasznie irytujące.
Myślę, że można mieć poglądy, angażować się, czuć się obywatelem i jednocześnie nie potrafić przynależeć.
Lubię o Polsce myśleć jako o Lenkiji, bo mi to brzmi dobrze. Nie z każdym potrafię się dogadać, nie z każdym chcę się dogadać, ale wszyscy tu żyjemy i mamy podobne wyzwania przed sobą.
A ja właśnie się zorientowałem, że dzisiejszym przemyśleniom, nie potrafię dać sensownej pointy.